Jan Sztaudynger – tylko dzięki bladze z prawdą sobie radzę - odc. 1
Aktualizacja: 23 paź 2020
"Miły czytelniku, upraszam cię wielce, Nie pij fraszek haustem – sącz je po kropelce."

Jan Izydor Sztaudynger (1904-1970) – poeta, satyryk, znawca i propagator teatru lalkowego, tłumacz. Jako autor ciętych, często frywolnych fraszek, został uznany za odnowiciela tego gatunku wiersza.
Napisał około pięciu tysięcy fraszek.
I wyborem tych fraszek chciałbym się dziś podzielić. Są niezwykłej urody i łatwo zapadają w pamięć. Potrzeba ogromnego talentu, aby ująć sendo sprawy w krótkich słowach, i do tego jeszcze bardzo często z poczuciem humoru.
Sztaudynger już w szóstej klasie zaczął tłumaczyć wiersze Horacego. Po ukończeniu gimnazjum i zdaniu matury studiował jednocześnie polonistykę i germanistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim.
W latach 1928-1935 pracował jako nauczyciel szkół średnich gdzie organizował teatry lalkowe. W latach 1937-1939 pracował jako pracownik Kuratorium Szkolnego w Poznaniu i jednocześnie był wykładowcą na Uniwersytecie Poznańskim. Po wojnie osiadł w Szklarskiej Porębie, a następnie przeniósł się do Łodzi, gdzie do roku 1954 pracował w Państwowej Szkole Dramatycznej Teatru Lalek. Był także współorganizatorem teatrów oraz redaktorem czasopisma “Teatr Lalek”. Od 1954 do 1970 r. mieszkał w Zakopanem. Tłumaczył również z literatury niemieckiej (m.in. Johanna Wolfganga Goethego).
W roku 1954 w Bibliotece satyry wydawnictwa Czytelnik, ukazał się tomik fraszek “Piórka”. Początkowy nakład wynosił 5000 egzemplarzy, jednak gorące przyjęcie ze strony czytelników sprawiło, iż wyprzedano 65 000 egzemplarzy w przeciągu trzech lat. Od tej pory poeta zaczął więcej uwagi poświęcać temu gatunkowi literackiemu.
W ostatnich latach życia Jan Sztaudynger zmagał się z ciężką chorobą. Dwudziestokrotnie leżał w szpitalach m.in. w Krakowie, Łodzi i Warszawie. Umarł w Klinice Neurologicznej w Krakowie 12 września 1970r. Pochowano go na cmentarzu Salwatorskim trzy dni później.
Zapraszam do delektowania się wybranymi fraszkami Sztaudyngera.
"Czas krok po kroku nam zmienia gorycz pamięci w słodycz zapomnienia.
Czas ludzi łudzi.
Czasami najwięcej rzucają cienia własne wyjaśnienia.
Czasem, gdy runie piedestał, widać, że nikt na nim nie stał.
Czasem się wielkie serca leczą – maleńką rzeczą…
Często trwalszy ślad na piasku niźli życie pełne blasku.
Człowiek bajdurzy o swojej wolności, a więźniem mięsa, nerwów i kości
Kocham bliźnich jak braci – gdy szczodrzy i bogaci.
Kochać ludzi, wszystkich ludzi? O, jak to trudzi!
Koncert miał dziwnie nieskładne brzmienie: wpierw grały zmysły, potem sumienie.
Któż by wiedział, że czas leci, gdyby nie lustro i gdyby nie dzieci.
Ludzie mali nie cierpią swojej skali.
Ludzkość – to brzmi butnie, i zawodzi okrutnie.
Lustro ma zgagę, wszystko mu się odbija.
Aby się oprzeć o ideały, trzeba, by one się opierały.
A kiedy strzyżesz owieczki, opowiadaj im bajeczki.
Ach, już nie jedna jak but głupiutka, wystrychnęła mędrca na dudka.
Adam ujrzawszy, że Ewa jest naga, innego raju już się nie domaga.
Alimenta – to niespodziana rozkoszy pointa.
Amor – to jest naturalne – lubi czyny amoralne.
Amplituda – Najmilsza amplituda – od uda do uda.
Ani się nie spodziały, a już się spodziewały."
Mam nadzieję, że ten pierwszy wybór się podobał. Jeśli tak - kolejne fraszki w następnym odcinku
#biografie #inspiracje #JanSztaudynger #fraszki #coaching #coachingonline