top of page

Przypowieść o puszczaniu latawca


Przypowieść o puszczaniu latawca-Empowerment Coaching Krakow Blog

Jak nie popełniać błędów w pracy? Jak przezwyciężyć strach przed popełnieniem błędu? Jak nie bać się odpowiedzialności? Jak radzić sobie z przeciwnościami losu? A może nawet jak sobie radzić z prokrastynacją lub Syndromem Oszusta? Zobaczmy co nam powie na to Mistrz - Mądry Mentor w przypowieści o puszczaniu latawca.


Przypowieść o Mistrzu i puszczaniu latawca

Mistrzu, od kiedy opuściłem ciebie i klasztor, nie jestem w stanie przezwyciężyć kłopotów – żalił się uczeń. Wydaje mi się, że we wszystkim mam pod górkę. Wszystko przychodzi mi dużo trudniej niż innym. Cały czas pod wiatr, a ten wiatr na dodatek sypie mi piaskiem w oczy. Bez przerwy mam kłody pod nogami. Mówiłeś nam, aby wyjść na swoją drogę życia, ale ja bez przerwy potykam się na niej. Wszystko sprzysięga się przeciwko mnie. Może powinienem wrócić do klasztoru? Może nie jestem gotowy?


– Jestem teraz bardzo zajęty – odparł mistrz – i nie mam specjalnie czasu, aby z tobą rozmawiać. Bardzo się spieszę, bo jest odpowiedni moment.


Mistrz był wyraźnie podekscytowany i krzątał się w pośpiechu po izbie, zbierając jakieś bambusowe patyki, rolując zwoje papieru i zwijając kłębek sznurka.


– Odpowiedni moment na co? – spytał uczeń. – Na puszczanie latawca – z uśmiechem odparł mistrz. – Wieje mocny wiatr.


Uczeń był zaskoczony i rozczarowany. Jego mistrz idzie się beztrosko bawić, puszczać latawce, gdy on prosi o pomoc! Co za bezsens i głupota, a w dodatku lekceważy mnie.


– Chodź ze mną – powiedział mistrz. – To bardzo mądre i pouczające zajęcie – dodał, jakby odczytując myśli ucznia i dał mu ogromny kłębek sznurka do niesienia.

– Uważaj, nie poplącz i nie wypuść. – A sam wziął na plecy bambusy, papier i jeszcze jakieś elementy, które wydawały się uczniowi do niczego nieprzydatne.


Ociągając się uczeń ruszył za nim. Wyszli na wzniesienie. Mistrz rozrzucił bambusowe patyki i zaczął je starannie związywać według sobie tylko znanego porządku. Pewne części wsunął w otwory w papierze, coś dowiązał, coś przewiązał. Uczeń patrzył na to, jak na “czarną magię”. Nie widział celu, ani sensu w tym, co robi mistrz. Dla niego na ziemi cały czas leżała tylko kupa patyków i papieru. Mistrz dowiązał sznurek, część rozwinął i tę bezładną “kupę” ustawił pod wiatr.


– Gotowe. Stań tu, mocno trzymaj i powoli rozwijaj kłębek.


Wiatr, który rzeczywiście dął tęgo, uniósł misterną konstrukcję mistrza w powietrze. Uczeń trzymał sznurek i całą uwagę skupił na tym, żeby go nie wypuścić z ręki, podczas gdy wiatr szarpał gwałtownie.


– Patrz w górę! – krzyknął mistrz.


Uczeń spojrzał i zobaczył wspaniałego kolorowego, papierowego ptaka z długim ogonem, który majestatycznie szybował na tle przepięknych szczytów górskich. Widok był niesamowity.


Zawsze patrz w górę, na szczyty. Ludzie nie potykają się o góry, ale o kretowiska. – uśmiechnął się ponownie.


Czasami coś wydaje ci się bez sensu, niepotrzebne, do niczego nieprzydatne. Nie widzisz w tym celu. Ale potem nagle przyjdą odpowiednie warunki i wszystko nabiera sensu. Rozumiesz?


Uczeń zamyślił się: “A może puszczanie latawca nie jest do końca takim głupim zajęciem?” Z zamyślenia wyrwał go ostry głos mistrza.


– Dlaczego tak kurczowo trzymasz sznurek przy sobie? Dlaczego go więzisz? Pozwól mu się rozwinąć. Rozwijaj!


Latawiec wzbijał się wyżej, wyżej i wyżej, w miarę jak uczeń rozwijał sznurek. Dopiero, gdy był bardzo wysoko, prezentował się w całej swej krasie. Uczeń zrozumiał sens tej czynności i już był pewien, że puszczanie latawca może być źródłem wielu interesujących spostrzeżeń.


– Podoba ci się? – spytał mistrz. – Tak, coś fantastycznego – szczerze odpowiedział uczeń, zapatrzony w niebo. – A wiesz czemu latawce szybują tak wysoko? Bo napotykają silne przeciwne wiatry!



Jaki jeszcze morał płynie z tej przypowieści o puszczaniu latawca?

Na powyższe pytanie odpowiemy cytatem z Theodore Roosevelt:


"To nie krytyk się liczy; i nie człowiek, który wytyka, jak potknął się silny człowiek, albo gdzie człowiek czynu mógł zrobić coś lepiej. Chwała należy się człowiekowi, który rzeczywiście jest na arenie, a jego twarz jest zbrukana kurzem, potem i krwią; który dzielnie walczy; kto błądzi, kto raz po raz zawodzi, kto poświęca się w słusznej sprawie; który w najlepszym razie wie ostatecznie o triumfie wielkich osiągnięć, a w najgorszym, jeśli zawiedzie, przynajmniej zawiedzie, mając wielką odwagę, tak że jego miejsce nigdy nie będzie z tymi zimnymi i nieśmiałymi duszami, które ani nie znają zwycięstwa ani porażki."



 


Przypowieść pochodzi z książki “Bajki chińskie, czyli 108 opowieści dziwnej treści” – Zbigniew Królicki

Podkreślenia od Empowerment Coaching

Zobacz także inne coachingowe historie, opowieści i przypowieści:




192 wyświetlenia0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
Post: Blog2_Post
bottom of page