top of page

Jak rozwijanie samoświadomości wpływa na rozwój duchowy i zawodowy


Samoświadomość, a rozwój duchowy - Empowerment Coaching Kraków Blog

Paradoks polegający na tym, że osoba potrzebująca zmiany jest również tą, która musi tę zmianę zrealizować towarzyszy nam od tysiącleci. Jak więc można zmienić się na lepsze? Jak osiągnąć swój maksymalny potencjał? Jak rozpoznać swoje talenty? Jak dowiedzieć się co jest naszym prawdziwym talentem, a co wypracowaną umiejętnością lub tzw. mocną stroną? Jak poszerzać swoją samoświadomość i konsekwentnie dążyć do rozwijania własnego potencjału? Jak nauczyć się dojrzałego poczucia własnej wartości i zbudować zdrowy obraz siebie?

 

Jeśli jesteś osobą, która potrzebuje zmiany, jesteś również tym, który będzie musiał tę zmianę przeprowadzić. Jak więc zamierzasz to osiągnąć? Jaka umiejętność odgrywa tu kluczowa rolę? Skąd czerpać motywację? Jak unikać pułapek na życiowej ścieżce ziemskiego wzrostu? Co wpływa na naszą samoocenę? Czy tylko informacje zwrotne, które otrzymujemy od innych ludzi, czy też umiejętność analizowania i interpretowania wglądów wewnętrznych?


Dzisiejszy artykuł w niezwykle interesujący sposób pokazuje podejście do rozwoju osobistego i relacji jaka zachodzi pomiędzy rozwojem duchowym, a stanem naszej samoświadomości.



Czym jest samoświadomość - definicja w psychologii.

Samoświadomość, to świadomość samego siebie. W ujęciu psychologicznym to stan psychiczny, w którym człowiek rozpoznaje zachodzące w nim zjawiska wewnętrzne i doznania, czyli myśli, emocje, potrzeby, pragnienia, jak również swoje mocne i słabe strony, własne możliwości i ograniczenia. Następnie potrafi konfrontować je z otaczającą go rzeczywistością i faktami oraz jest zdolny do wyciągania wniosków. 


Samoświadomość pozwala również na posiadanie pewnego wyobrażenia na swój temat, pojmowanie „idei samego siebie”. Czyli w skrócie jest to odpowiedź na pytanie: kim i czym jestem?


Czy rozwijanie samoświadomości może stać się przeszkodą na drodze rozwoju duchowego?

Zanim pójdziemy dalej zbudujmy solidne podstawy do twórczej dyskusji. Odpowiemy najpierw na następujące pytania: kiedy samoświadomość pojawia się u człowieka po raz pierwszy? Czy to jest to samo, co wgląd w siebie? Czym samoświadomość różni się od wiedzy?


Wg naukowców, samoświadomość, czyli rozpoznawanie siebie i posiadanie „idei samego siebie” pojawia się po raz pierwszy w 18 miesiącu życia. W sposób doświadczalny sprawdza się to poprzez zdolność rozpoznawania siebie w lustrze, czyli tzw. test lustra.


Wgląd w siebie lub inaczej introspekcja, to część samoświadomości. To zdolność do rozpoznawania i analizowania procesów, które zachodzą w naszym wnętrzu.


Samoświadomość różni się od wiedzy tym, że:


  1. po pierwsze, wiedza to pozyskana informacja,

  2. świadomość, to przepracowane, przeanalizowane doświadczenie.


Samoświadomość jest więc efektem obserwacji, analizy i refleksji nad sobą, swoimi doświadczeniami oraz procesami zachodzącymi w naszym wnętrzu. Może być ona również efektem nowo zdobytej wiedzy (np. przeczytanej książki), która pomaga nam lepiej zrozumieć samych siebie.


Przy okazji ciekawostka. Można by było pokusić się o stwierdzenie, że samoświadomość jest tym, co odróżnia ludzi od zwierząt. Człowiek potrafi pomyśleć: wiem, że jestem i wiem jaki / jaka jestem. Zwierzę tego nie potrafi. Ale okazuje się, że nie jest to prawdą. Wg naukowców zwierzęta w sposób świadomy stosują pewne strategie działania, w tym oszukiwanie i manipulowanie społeczne. I najwyższym zaobserwowanym u zwierząt poziomem świadomości jest samoświadomość: wiem, że ja to ja. Pamiętajmy o tym, zwłaszcza wtedy, kiedy w pierwszym odruchu podchodzimy do naszych "braci mniejszych" z nieświadomym lekceważeniem.


Przejdźmy teraz do paradoksu, który polega na tym, że osoba, która ma się zmienić jest równocześnie osobą, która ma tę zmianę przeprowadzić.


Prawie każdy potrzebuje czasem pomocy.  Bądźmy szczerzy, nie jest łatwo być człowiekiem. Jest mnóstwo rzeczy, które “mogą pójść źle”. Możesz zachorować, możesz ulec wypadkowi. Możesz ponieść porażkę w nawiązaniu (lub utrzymaniu) trwałej przyjaźni i zostajesz z uczuciem samotności. Tym trudniej jest prowadzić życie świadome.


Możesz popełnić błąd i stracić pieniądze. Bez względu na to, kim jesteś, zawsze przyjdą chwile, kiedy będziesz się czuć źle. Spotkasz ludzi, którzy będą cię irytować lub takich, którym w ogóle nie będzie na tobie zależało. Czasami dostaniesz od życia to, czego nie chcesz. A czasami stracisz to, na czym ci zależy.


Nie chcę w ten sposób powiedzieć, że życie nie dostarcza nam radości (bo dostarcza), ale każdy czasami odczuwa bezradność, samotność, frustrację.


Zastanawiamy się wtedy, co możemy zrobić z tym PROBLEMEM ŻYCIA, które, jakby nie było mało, niesie ze sobą również śmierć. I to nie tylko naszą, ale nieuchronnie również tych, których kochamy.


Co więc możemy zrobić? Czy jest jakiś sposób, aby opanować tę sytuację? Na czym skupiać swoją uwagę?


Jak można pozbyć się problemów? Jak znaleźć się na duchowej ścieżce? Tom 1

Cóż, jest wiele dróg, którymi ludzie próbują uciec od rzeczywistości, poczucia samotności i odizolowania w tym nieprzewidywalnym świecie, pełnym cierpienia i problemów.


Mógłbyś próbować wygrać tę grę na polu bogactwa, zostając bogatym i wpływowym. Jak mówi powiedzenie: “Łatwiej jest być bogatym i nieszczęśliwym, niż biednym i nieszczęśliwym – przynajmniej stawiasz czoła problemom w dobrym stylu”.


Albo można skorzystać z technologii, aby ułatwić sobie życie. Wykorzystać kreatywność i zatrudnić urządzenia, które oszczędzą nam pracy. Zastosować cudowne odkrycia medycyny, żeby odsunąć w czasie nieuchronność choroby i śmierci. W tej dziedzinie mamy się dużo lepiej, niż ludzie żyjący sto lub tysiąc lat temu.


Nawet jeśli odniesiemy sukces finansowy lub skorzystamy z technologii i najnowszych odkryć ułatwiających życie – wciąż pozostajemy nieusatysfakcjonowani. Jeśli np. zaczniesz zarabiać duże pieniądze, będziesz czuł się lepiej przez kilka tygodni, może miesięcy. Ale potem świetne samopoczucie zniknie.


Przestaniesz się martwić, jak spłacić swoje długi lub zobowiązania, ale zaczniesz się martwić, żeby nie zachorować. Jeśli kupisz lepszy samochód, radość będzie towarzyszyć ci przez chwilę i bardzo szybko twoje nowe cudo stanie się środkiem transportu. Zaczniesz myśleć o kosztach utrzymania, paliwa lub czegokolwiek innego.


W gruncie rzeczy kiedy tylko rozwiązujesz jakiś problem, jego miejsce natychmiast zajmuje następny. Czy zauważyłeś to?


Zawsze jest coś, czym się martwimy. A gdzie jest nasza wolna wola?

Jeśli jesteś bogaty, martwisz się zdrowiem, śmiercią albo zagrożeniem krachu na giełdach. Zawsze znajdziesz coś, co może być powodem zmartwień. Coś, co dotyczy zdrowia, miłości, twoich dzieci, twoich rodziców, pieniędzy – czegokolwiek.


W końcu, kiedy bliżej się temu przyjrzysz, zaczynasz się zastanawiać, czy aby na pewno twoim problemem jest sytuacja zewnętrzna, czy też może lepsze zrozumienie czegoś, co jest wewnątrz ciebie. Wszak martwisz się zawsze, bez względu na to, co jest powodem zmartwień.


Być może mógłbyś skończyć raz na zawsze z zamartwianiem się, gdybyś wzniósł się na wyższy poziom i nauczył się kontrolować swój umysł. Postanawiasz więc “myśleć pozytywnie”, postanawiasz “być spokojnym”. Jak kiedyś powiedział Alan Watts, postanawiasz “Oddychać powoli i brzęczeć łagodnie”. Mamy dziś do czynienia z ogromną osobną kulturą propagującą pozytywne myślenie.


Jednakże, każdy kto tego próbował wie, że to nie zawsze działa. Wciąż odczuwasz w tyle swojej głowy ten uwierający, szepczący w ciemności niepokój. Kiedy nakierowujesz swój umysł na pozytywne myślenie, jakaś część ciebie wciąż szepcze: “Co, jeśli to niedobre się zdarzy? Co, jeśli to się zdarzy?”


Otrzymuję mnóstwo listów od osób, które proszą o drogowskazy. Pytają dlaczego ich życie wciąż jest pełne problemów, pomimo tego, że wizualizują, pracują z czakrami, odprawiają rytuały na powodzenie w życiu, stosują praktyki magiczne związane z oczyszczeniem, praktykują rozmowy z drzewami, powtarzają afirmacje, połykają poradniki takich znanych autorów jak Wayne Dyer czy Władimir Megre (autor cyklu książek pt. "Dzwoniące Cedry Rosji"), certyfikują się w różnych technikach i wysyłają “pozytywne zamówienie do wszechświata”. Dbają o swoją duchowość i świadome życie, a i tak coraz częściej gości w ich życiu niepokój.


Z czasem odkrywasz, że ukojenie twojego zatroskanego umysłu nie jest łatwym zadaniem. Odkrywasz, że jedną ze składowych  problemu jest ładunek nieuświadomionych przekonań, które pojawiają się w sposób nieprzewidywalny i zupełnie nie proszone. Co zamierzasz z tym zrobić? 


Próbujesz różnych sposobów na oczyszczenie podświadomości. Innymi słowy szukasz kogoś lub czegoś, co może posłużyć jako lustro dla nieuświadomionych aspektów ciebie i wiedzy na ich temat.


Myślisz sobie, że wreszcie wszedłeś na właściwą ścieżkę. Ale z czasem zauważasz, że ten proces odkrywania nieuświadomionej części siebie, zmieniania jej, wygląda jak próba ugryzienia się w swój własny ząb albo spojrzenia w swoje własne oczy. W bardzo dosłownym znaczeniu starasz się poradzić sobie sam ze sobą.


Pozwól, że sformułuję to w ten sposób:


Jeśli jesteś tym, który potrzebuje zmiany, jesteś również tym, który będzie musiał sprawić, że to się stanie. Jak więc zamierzasz to osiągnąć?


Nawet jeśli masz do pomocy nauczyciela lub innego guru, to wciąż ty musisz zrealizować jego wskazówki i sugestie. A jeżeli jesteś “zabałaganiony” w środku, jak możesz to osiągnąć?


I tu mała dygresja. Ten problem polegający na tym, że osoba potrzebująca zmiany jest również tą, która musi tę zmianę zrealizować towarzyszy nam od tysiącleci. Ten problem można sformułować również w ten sposób: czy zmiana może być rzeczywiście spowodowana przez daną osobę, czy też – jak twierdzą niektóre religie – jest kwestią łaski? Obydwie interpretacje mają swoich zwolenników.


Łaska wydaje się być “oferowana” wszystkim, jednakże tylko niektórzy naprawdę z niej “korzystają”. Dlaczego tak jest? Być może niektórzy przeciwstawiają się łasce. Rodzi się więc pytanie: jak można otrzymać łaskę? I jeśli się jej opieram, jak mogę przestać to robić? Jednakże, gdyby istniała skuteczna metoda doświadczania łaski czy też nieopierania się łasce – sama w sobie byłaby łaską.


Pewne rzeczy w sposób naturalny są spontaniczne, ze swej definicji. To tak, jakby komuś powiedzieć: MUSISZ się zrelaksować. MUSISZ być spokojny. Odprężenie, czy spokój, z definicji, nie mogą nastąpić jako wynik wysiłku woli. Napinanie woli jest z definicji w sprzeczności z byciem zrelaksowanym. Albo spróbuj komuś powiedzieć: “Bądź spontaniczny. Bądź zupełnie nieświadomy, w tej chwili”. Jak ktoś może zamierzać być spontanicznym?!


Pójdźmy jeszcze dalej. Czy możesz zamierzać kogoś kochać? Miłość, jeżeli to jest Miłość, jest czymś spontanicznym. W gruncie rzeczy większość, jeśli nie wszystkie ludzkie uczucia, stają się wartościowymi wtedy, kiedy powstają bez planu, bez zamiaru i woli. 


Bycie spontanicznym, zakochanym, zrelaksowanym dzieje się albo nie. Jednym z powodów dlaczego jesteśmy tacy oczarowani zachowaniem dzieci, jest to, że są one tak spontaniczne, tak nieświadome siebie. Wiedza o swoich zamiarach nie jest im do niczego potrzebna. A kiedy my dorośli bawimy się z dzieckiem i oddajemy się temu w pełni, też przestajemy odczuwać jakąkolwiek potrzebę wiedzy o samym sobie.


Tak więc zmienianie siebie jest w ogromnej mierze wartościowe tylko wtedy, kiedy dzieje się bez wysiłku woli, bez zaplanowanych starań. To tak, jak w starym kawale: “Szczerość jest najważniejszą rzeczą. I kiedy nauczysz się ją naprawdę udawać – jesteś zwycięzcą!”


Medytacja? Praca z czakrami lub wibracjami? Afirmacje? Jak uzdrawiać swoje życie? Jak odkryć, które rytuały stosować?

Każdy doświadczył chęci postępowania w pewien określony sposób, a równocześnie niemożliwości utrzymania tego w każdej sytuacji.


“Pracuję nad sobą, nad swoją dojrzałością. Medytuje, chcę być spokojny, ale wciąż zdarza się, że i tak wychodzę z siebie”. “Pracuję nad swoją samodyscypliną i samo-motywacją, ale i tak kończy się na graniu przy komputerze”.


Co więc możemy zrobić? Jeśli podmiot zmiany jest równocześnie jego przedmiotem – gonimy własny ogon. Kto więc zmienia osobę, która ma się zmienić? Ten niepożądany słoń siedzi w składzie porcelany rozwoju osobistego i duchowego już od tysięcy lat. I pozostaje to problemem przez tak długi okres czasu, gdyż jest to problem nierozwiązywalny. Tak, jak pytanie: kto rządzi rządem?


Czy naprawdę chcesz mi powiedzieć, że nie mogę nic zrobić, żeby się zmienić?

W różnych odmianach jogi, filozofii Wschodu, jak również w nurcie myślenia New Age zarysowany powyżej dylemat jest rozstrzygany w sposób następujący: jest niższy poziom ‘ja’, często zwany ‘ego’ i jest poziom wyższy, duchowy. Zadaniem więc wyższego ‘Ja’ jest dokonać transformacji ‘ja’ niższego. Zastanawiamy się więc dlaczego w przypadku niektórych osób wyższe ‘Ja’ ponosi porażkę w konfrontacji z niższym? Czy to oznacza, że w niektórych przypadkach niższe ‘ja’ jest zbyt silne? Kto lub co może je zatem osłabić? A może to wyższe ‘Ja’ jest zbyt słabe? Kto zatem może je wzmocnić? Ten problem duchowego przebudzenia towarzyszy ludziom od niepamiętnych czasów.


Problem dwoistości w myśleniu o życiu

Pracujemy więc nad sobą, szukamy rzeczy dobrych i pożądanych, starając się równocześnie odseparować od zła i rzeczy negatywnych. I ponieważ pisałem o tym obszernie w innych swoich artykułach, nie będę już tu wspominał, że pojęcia dobra i zła, pozytywnego i negatywnego, są tak naprawdę wytworem naszego umysłu, a nie prawdziwą wewnętrzną cechą rzeczy i sytuacji. To my przypisujemy je światu i tak naprawdę zło nie może istnieć bez dobra, są ze sobą ściśle połączone. To dwie strony tej samej monety. Co więcej, nie można się pozbyć tylko jednej strony tej polaryzacji, bez równoczesnego pozbycia się drugiej!


Pozwól, że przedstawię ten problem w jeszcze inny sposób. Spotykasz buddyjskiego mędrca, a on opowiada Ci o 4 Objawionych Prawdach Buddy. Pierwsza z nich mówi o tym, że życie jest cierpieniem. To jet właśnie to, o czym pisałem na początku tego artykułu. Życie pełne jest frustracji i problemów. A nawet jeśli je rozwiązujemy, natychmiast na ich miejsce pojawiają się nowe. Dostajemy od życia to, czego nie chcemy i nie otrzymujemy tego, czego pragniemy. A nawet jeśli, to i tak chwile radości trwają krótko.


Druga Prawda Objawiona mówi, że powodem tego cierpienia, tej chronicznej frustracji, jest nasze pożądanie, nasze pragnienia. W związku  z tym, wg 3 Prawdy, możemy się pozbyć cierpienia poprzez wyzbycie się pragnień (Czwartą Prawdę, która jest metodą, pominę w tej chwili). Tak więc mędrzec zachęca cię do pracy nad pozbyciem się pragnień, aby pozbyć się cierpienia w życiu.


Zaczynasz więc praktykować. Po jakimś czasie, kiedy mędrzec spyta cię jak ci idzie, odpowiesz, że pozbywanie się swoich pragnień jest trudniejsze, niż myślałeś. I wtedy mędrzec zada ci niebywale przewrotne pytanie: czy twoja chęć pozbycia się pragnień nie jest przypadkiem kolejnym pragnieniem?!


Hmmm… Co teraz?


Jak możesz pozbyć się swoich pragnień, skoro chęć pozbycia się tych pragnień jest kolejnym pragnieniem? To to samo, co być spontanicznym na żądanie, kochać kogoś w wyniku aktu woli lub zmienić samego siebie. To to samo, co próba zwycięstwa dobra nad złem lub jakiejkolwiek przewagi jednej strony polaryzacji nad drugą.


To są wszystko przykłady “dwoistości życia”, drogi przyjacielu. Bez względu na to, w którą stronę się zwrócisz, wygląda na to, że niewiele możesz zrobić. Alan Watts przedstawił ten dylemat w sposób następujący: “to tak, jakby ktoś położył ci na jednej dłoni gęstą melasę, na drugiej pióra, następnie kazał ci klasnąć w dłonie i potem kazał wyłuskać czyste pióra”.


“A więc Bill, mówisz mi, że nie mogę zrobić nic, żeby się zmienić? To całkiem dołujące podejście. Może po prostu pójdę do kogoś, kto jest bardziej optymistycznie nastawiony do życia?“


Jestem tu jednak po to, by powiedzieć ci, że wcale nie jest to podejście dołujące i nie powinieneś czuć się zdegustowany. Oczywiście możesz zwrócić się do kogoś innego i usłyszysz to, co chciałbyś usłyszeć. W gruncie rzeczy pewnie tak zrobisz i będziesz tak robił nadal, dopóki nie wykorzystasz wszelkich dostępnych możliwości. Ja staram się oszczędzić ci czasu i trudu.


Przyjrzyjmy się temu jeszcze raz.


Opisałem problem. Cierpimy, martwimy się, starzejemy się, umieramy. Opisałem różne sposoby rozwiązywania tego problemu. Próbujemy to zrobić na płaszczyznach: materialnej, władzy lub technologii. Kiedy to nie działa, staramy się kontrolować nasz umysł, aby pozbyć się negatywnych myśli. Świętujemy zwycięstwo światła nad ciemnością. Ale to też nie zawsze działa. Tak więc zabieramy się za naszą podświadomość mając nadzieję, że na tym poziomie rozwiążemy problem ostatecznie.


W końcu uświadamiamy sobie, że ten, który ma coś naprawić, sam wymaga naprawy i to jest prawdziwa zagwozdka. Jesteśmy w pułapce. Jak ta głupia osoba, która ma nauczyć siebie, jak być mądrym.


Brzmi to rzeczywiście dołująco. Nie możesz nic zrobić, żeby zmienić siebie. Ale, widzisz, to wcale nie oznacza, że zmiana nie może nastąpić. Wystarczy się rozejrzeć dookoła. Zmiany następują na okrągło.


Przeniesienie myślenia o życiu i zmianie na zupełnie inny poziom

O co więc w tym wszystkim chodzi?! Powód dla którego TY nie możesz zmienić siebie jest taki, że TY nie istniejesz. ‘TY’ jest ideą, konceptem, abstrakcją, tak jak jest nią pojęcie ‘3’. Tak jak pojęciem i abstrakcją jest granica między USA i Kanadą, tak samo abstrakcją jest ‘TY’ i też nie może dokonać niczego.


Moglibyśmy to opisać w następujący sposób: działanie istnieje, ale nie istnieje osoba działająca (doer), a przynajmniej indywidualna osoba działająca. Jedyną rzeczywistą siłą sprawczą jest całość.


To tylko się tak wydaje, że istnieją osobne siły sprawcze, które mogą podejmować niezależne, samodzielne działania (działania niezależne od nieskończonej sieci połączeń, które zawierają całość) i w związku z tym zmieniać siebie. Oddzielne ‘ja’ jest po prostu sposobem myślenia, nie prawdziwą rzeczywistością, tak jak granica pomiędzy USA, a Kanadą jest konceptem myślowym, nie prawdziwą rzeczywistą linią. Po prostu przywykliśmy do  tego, że stworzone przez nas pojęcia są rzeczywiste.


Ale jest jeszcze jedna niezwykle zadziwiająca rzecz w tym wszystkim. To, że nie możesz zmienić siebie jest w gruncie rzeczy DOBRĄ wiadomością, nie złą.


Uświadomienie sobie, że twoje wyobrażenie istnienia ‘Ty’ jest czystą halucynacją, i w związku z tym nie może dokonać niczego, jest niezwykle uwalniające i napełnia spokojem. Ten moment uświadomienia jest duchowym przebudzeniem, którego każdy poszukuje i w wyniku którego następuje również uświadomienie sobie, że nie ma osobnego ‘ja’, które przeżywa to przebudzenie!


Wniosek, że nie ma oddzielonej osoby sprawczej przynosi ze sobą bardzo dziwne uczucie. “Co masz na myśli mówiąc, że mnie nie ma? Przecież żyję, czuję to!” Ale istnienie osobnego ‘ja’ jest zupełnie niepoparte faktami natury. Nie tylko nie ma osobnego ‘ciebie’. Nie ma niczego osobnego. Nic nie ma swej osobnej egzystencji, oddzielonej od całości.


Dlaczego stawiam tak szaloną tezę? Co tak naprawdę przez to rozumiem?


Na czym polega Tajemnica Ziemskiego Życia. Tom 2 - Alchemia duchowego rozwoju

Jeśli rozejrzysz się dookoła, zauważysz, że nic nie istnieje osobno. Wszystko istnieje w relacji do swojego otoczenia i nie można opisać danej rzeczy bez równoczesnego opisania jej otoczenia.


Pszczoły potrzebują kwiatów i kwiaty potrzebują pszczół. Stanowią wzajemnie połączony system. Zarówno pszczoły, jak i kwiaty potrzebują powietrza składającego się z odpowiednich gazów. Potrzebne są również minerały i mikroorganizmy zawarte w glebie. Potrzebny jest również pewien poziom temperatury pochodzący od energii wytwarzanej przez pewną gwiazdę, znajdującą się w pewnej galaktyce, która z kolei mieści się w pewnym wszechświecie. I tak zauważasz, że opisując pszczołę lub kwiat bardzo szybko lądujesz w sytuacji opisywania WSZYSTKIEGO.


Naprawdę nie ma możliwości określenia czegokolwiek, włączając ciebie samego, bez równoczesnego określenia otoczenia. I wszystkie aspekty tego otoczenia oddziałują na siebie, w taki sam sposób, jak współgrają ze sobą wszystkie molekuły wody w wartkiej rzece.


Nie ma możliwości uniknięcia tego. Wszystko jest ze sobą połączone. Nic nie istnieje w izolacji od pozostałych części. Wszystko, wzięte razem, stanowi to, co naukowcy określają zunifikowanym polem, zintegrowanym, wzajemnie połączonym systemem. Chińczycy powiedzieliby, że Wszechświat zachowuje się, jak jeden organizm. Prawda jest taka, że poruszasz się wraz ze swoim otoczeniem tak, jak głowa porusza się wraz z całym ciałem.


Zrozum, że wszystko jest Jednością

Większość ludzi jednak nie postrzega siebie w ten sposób lub raczej nie odczuwa siebie w taki sposób. Większość z nas ma poczucie, że jest czymś oddzielnym od świata. Mamy wrażenie, że musimy podbić otoczenie i kontrolować je w pewien sposób. Poeta A.E. Houseman określił to w sposób następujący: “Ja, obcy i zalękniony, w świecie, którego nie stworzyłem.”


Mówimy, że “przyszliśmy na ten świat” tak, jakbyśmy byli kimś obcym wrzuconym w nieznane środowisko, podczas gdy, jeśli się dobrze nad tym zastanowić, ludzie pochodzą z tego świata, tak jak jabłko pochodzi od jabłoni.


Jesteśmy ekspresją Wszechświata, i w związku z tym jego częścią. W gruncie rzeczy nie tylko chodzi o to, że wszystko jest ekspresją Wszechświata, ale o to, że wszystko jest zależne od wszelkich pozostałych części. Cały Wszechświat jest zależny od ciebie. Zanim się narodziłeś, Wszechświat zależał już od faktu, że pewnego dnia się tu pojawisz, jak również po twojej śmierci cały czas będzie zależny od faktu, że tu kiedyś byłeś.


Ponieważ więc wszystko jest w istocie jednością, jednym procesem, “ty” jest tylko konceptem myślowym. I ponieważ tak bardzo przyzwyczailiśmy się do tej myśli, tak trudno jest uświadomić sobie, że ‘ty’ to nic więcej, jak tylko pewna nierzeczywista idea. I jak wszystkie koncepty myślowe nie może dokonać niczego.


Wszechświat sobie płynie cały czas, zmieniając się nieustannie, i wydaje się tylko, że wiele z tych zmian następuje tak, jakby były zainicjowane przez “ciebie”. Ale to jest tylko iluzja powstająca na skutek identyfikowania się z umysłem.


Nasz umysł jest przeszkodą w jasnym postrzeganiu rzeczywistości i źródłem problemów emocjonalnych

W ogromnym stopniu powodem, dla którego nie czujemy, że wszystko jest jedną rzeczą, jest to, że doświadczamy Wszechświata poprzez nasz racjonalny umysł. Ten linearny umysł jednakże jest w dużej mierze ograniczony. Jest podobny do urządzenia skanującego, w którym rzeczy są odtwarzane poprzez kolejno pojawiające się linie.


To tak, jakby omiatać promieniem światła pokój pogrążony w ciemnościach. W danym momencie możemy zobaczyć tylko tę część, która jest oświetlona przez promień, podczas gdy cała reszta istnieje, ale jest poza zasięgiem naszej percepcji. To dlatego właśnie tyle czasu potrzebujemy, żeby stać się “osobą wykształconą”. Musimy przeskanować tysiące kilometrów linii informacji, a to zabiera lata.


Ale Wszechświat nie oddziałuje na nas w liniach, jedną rzeczą w jednym momencie. On oddziałuje na nas równocześnie w całości, w wielowymiarowy sposób. Nasze ograniczone umysły nie są jednak w stanie przyjąć tej informacji, dzielimy więc przekaz na mniejsze kawałki i działając w taki sposób nie jesteśmy w stanie doświadczyć tego, jak całość działa jednocześnie.


Ta nieumiejętność postrzegania całości sprawia, że wydaje nam się, iż poszczególne aspekty całości egzystują jako niezależne byty, ze swą niezależną tożsamością, podczas gdy naprawdę wszystko egzystuje wspólnie. Tak, jak wspólnie istnieje “góra” i “dół” czy też 2 końce patyka.


Tak więc postrzegając siebie jako jedną z tych osobnych części czujemy się tak, jak określił to Houseman, jak ten “Obcy i zalękniony, w świecie, którego sam nie stworzył”. W takim świecie (będącym produktem umysłu dzielącego wszystko na części) trudno jest się zrelaksować. Trudno jest zaznać spokoju.


Nowa świadomość siebie - zmiana perspektywy postrzegania przenosi Cię na poziom pełnej samoświadomości

Kiedy jednakże przesunie się twoja perspektywa, kiedy zaczniesz dostrzegać jak wszystko istnieje w całości, wszystko się zmienia (zauważ, że nie powiedziałem: “kiedy ty przesuniesz swoją perspektywę”). Patrząc z tej nowej perspektywy, zaczynasz czuć się połączony z resztą Wszechświata (bo w istocie jesteś). Przestajesz się martwić, że to lub tamto może cię “dopaść”.


To wrażenie, jeśli mogę to tak nazwać, bycia wszystkim, jest jedną ze szczelin poprzez które całość spogląda na samą siebie. Pozwól jednak, że coś wyjaśnię. To nie oznacza, że nie masz już osobnego “ja” (bo masz). Chodzi o to, że w tym momencie jest dla ciebie jasne, że to tylko wytwór umysłu. W odróżnieniu od bycia oszukiwanym przez umysł, że jesteś osobnym “ja”, teraz masz osobne “ja”, tak jak ma się pomysły, teorie, czy też plany, żeby coś zrobić.


Pomysły, plany, teorie są zdarzeniami ściśle mentalnymi. W tym sensie właśnie posiadasz pomysły, teorie, reprezentacje nt. rzeczywistości (a zwłaszcza na temat samego siebie). Ale nie wiąże się z nim nic trwałego. Nie możesz ich dotknąć lub położyć na stoliku. I one nie mogą niczego DOKONAĆ. Są jedynie poręcznym sposobem nawigowania, ale nie są tym samym, czym jest rzeczywistość.


Widząc to teraz,  możesz również dostrzec, że to, co myślałeś nt. pojedynczego działania (i pojedynczego sprawcy) jest tak naprawdę działaniem wielowymiarowym, odpowiedzią na interakcję z wszystkim dookoła. Kiedy zaczynasz to dostrzegać, przestajesz również odczuwać, że twoje centrum jest w twoim ciele – jest wszędzie.


Poznaj nieustanną zmienność wszystkiego

Istnieje jeszcze jeden powód, dla którego problem opisany na początku tego artykułu nie może być rozwiązany. Ma to związek z faktem, że wszystko na tym świecie jest nietrwałe. Ponieważ wszechświat się nieustannie zmienia, rzeczy i zdarzenia niezmiennie pojawiają się i odchodzą. I nikt nie może nic zrobić, żeby to zmienić.


Kiedy zatem umysł ćwiartuje wszechświat na osobne kawałki, jest to próba zamrożenia danej chwili, beznadziejna próba zatrzymania nietrwałości. Próbujemy zamienić coś, co jest ciągłym, nieustannie zmieniającym się przepływem, na zbiór stałych, niezmiennych rzeczy. I oczywiście najważniejszą nietrwałą rzeczą, o którą się martwimy jest nasze “ja” (i w dalszej kolejności te osoby, z którymi jesteśmy związani). I ponieważ to, co myślisz o sobie, jest tak nietrwałe, jak wszystko inne na tym świecie, kiedy myślisz o sobie, jako o czymś osobnym, odczuwasz tę nietrwałość jako zagrożenie. I wpadasz wtedy w pułapkę niepokoju i lęku.


Jednakże kiedy widzisz – i czujesz – że jesteś nieustannie płynącą całością, jakiż jest powód do obaw. Jakie ma wtedy znaczenie forma, którą całość przybiera? 


Jaki to ma związek z problemami, które zarysowałem na początku artykułu?


Najważniejszy poradnik dla Ciebie i podpowiedź, która wprowadzi Cię na drogę oświecenia. W ogromnym stopniu Życie jest grą

Oczywiście wszystkie one nadal mogą się przydarzyć. Ale komu wobec tego się one przydarzają? Jeżeli osobne “ja” jest tylko konceptem myślowym, problemy przydarzają się całości. I muszą być efektem działania całości. A zatem wszystkie próby ich rozwiązania są również efektem działania całości.


Przebudzona osoba ma dwie perspektywy. Jedną jest ta nt. bycia całością. Drugą jest perspektywa osobnego “ja” stworzona przez linearny umysł.


Zadaniem linearnego umysłu jest dzielić wszechświat na małe kawałki i tworzyć reprezentacje rzeczywistości. I chociaż nie jest to rzeczywistość, jest to przydatna funkcja. Cale i centymetry też nie są rzeczywistością, ale są bardzo przydatne. Przebudzona osoba wie, że w ostatecznym sensie osobne “ja” jest grą, a reprezentacje rzeczywistości tworzone przez linearny umysł, chociaż przydatne, są tylko ideami.


Z drugiej strony, jeżeli nie grasz w te grę, życie jest całkiem nudne. W ogromnym stopniu życie JEST GRĄ. I osoba przebudzona w nią gra, ale wie, że to nie jest na serio. Paradoksalnie więc, im więcej grasz, tym większy życie ma smak. Tak więc w osobie przebudzonej te dwie perspektywy są zintegrowane. Ken Wilber powiedziałby, że osoba przebudzona przekroczyła i wchłonęła obydwie perspektywy. 


Tak więc osoba przebudzona wciąż ma problemy, ale nie podchodzi do nich z taką samą powagą jak inni ludzie. Nie lekceważy ich również jako problemy iluzoryczne.  Innymi słowy to przekroczenie i włączenie zawiera się w tym, że życie z obydwu perspektyw jest paradoksem. Jest tajemnicą. Jest niewyjaśnialne (choć daję tu z siebie wszystko, żeby to opisać).


Najważniejsza różnica polega na tym, że osoba przebudzona świadomie wybiera jak grać w tę grę. Decyduje o tym, które aspekty życia są dla niej ważne. Widzi konsekwencje związania się z tymi aspektami i gry w osobne “ja”. Zdaje sobie bowiem sprawę, że tak długo, jak linearny umysł stanowi nasz interfejs z Wszechświatem, wrażenie istnienia osobnego “ja” zawsze będzie nam towarzyszyć.


Na drugim biegunie z kolei, osoba “nieobudzona” wiąże się z różnymi rzeczami, uzależnia od nich i następuje to w sposób nieświadomy, bez autonomicznego wyboru. Nie panuje nad swoją grą, kiedy uzależnia się od ludzi, rzeczy i zdarzeń lub kiedy opiera się permanentnej nietrwałości tego świata.


Czy to wszystko oznacza zatem, że medytacja lub inne metody pracy nad sobą są bezużyteczne?

Nie. Staram się jedynie powiedzieć, że “ja” NIE jest tym, który “decyduje”, pomimo tego, że wydaje się, że tak jest. Kiedy podejmujesz decyzję rozpoczęcia pracy “nad sobą”, ta decyzja nie jest impulsem pochodzącym od autonomicznego “ja”, istniejącego w izolacji. Ten impuls jest wynikiem wszystkich interakcji, które zachodzą pomiędzy “ja” i resztą Wszechświata.  I znowu, chociaż wydaje się to być impulsem pochodzącym od ciebie, jest to tak naprawdę impuls całości.


Tak więc zmiana wydaje się zachodzić w osobnym “ja”, którym myślałeś, że jesteś, podczas gdy tak naprawdę zachodzi ona w całości. I tu wracamy do paradoksu pt. “łaska vs samodzielna zmiana siebie”. Wybrane “części” całości doznają przebudzenia podczas gdy inne nie. Dlaczego? To tak, jakby pytać dlaczego wybrane molekuły wody w oceanie egzystują w okolicy Rosji, inne lądują w okolicy Meksyku, a jeszcze inne w błotnistym stawie. Tak po prostu jest.


Kiedy więc twój linearny umysł się zrelaksuje pozwalając na odczucie wpływu całości (co może nastąpić np. poprzez stosowanie praktyk medytacyjnych lub sprowadzanie fal mózgu na poziomy Alpha i Theta), ta część wszechświata czuje się lepiej. Przestaje również opierać się zmianom i przestaje odczuwać samotność i oddzielenie. I nawet jeśli od czasu do czasu  czuje się samotna i smutna (bo jest to wynikiem kreacji linearnego umysłu), po prostu płynie do przodu i pozwala rzeczom być takimi, jakie są.


Twój przewodnik w rozwoju duchowości - Wszechświat vs. "Ja"

Tak więc tajemnica Problemu Życia nie tkwi tak naprawdę w jego rozwiązaniu. Przebudzona osoba nie rozwiązała żadnego problemu (tak naprawdę największy kosmiczny żart polega na tym, że nie ma niczego do rozwiązywania!). 


I wobec tego próba rozwiązania Problemu Życia może być zabawą – tak jak bycie ściganym we śnie może być zabawą – i tajemnica leży w tym, żeby traktować życie jak wielką sztukę. Kiedy dostrzeżesz, że wszelkie próby rozwiązania Problemu Życia nie są poważne, możesz wciąż pracować nad rozwiązywaniem go tak, jakby to rzeczywiście było możliwe, ale rozgrywasz wtedy grę rozwiązywania problemu z ogromnym poczuciem spokoju wewnętrznego i ze świadomością, że jakiekolwiek rozwiązanie będzie tymczasowe. Poddajesz się temu jak naprawdę działa rzeczywistość wiedząc, że w ostatecznym rozrachunku wszystko się zmienia i odchodzi.


Zdaję sobie sprawę, że z perspektywy “zdrowego rozsądku” nie ma to najmniejszego sensu. Jest to jednak paradoks. Tajemnica, która nigdy nie będzie odkryta. I ta Tajemnica jest tym, kim jesteś Ty.


 

Artykuł napisany na podstawie tekstu, którego autorem jest, nieżyjący już, Bill Harris, twórca Centerpointe Research Institute Tłumaczenie z j. angielskiego i podkreślenia w tekście: Empowerment Coaching


Inne rekomendowane wpisy i nasz newsletter





Zapraszamy też do skorzystania z formularza subskrypcji dostępnego w stopce naszej witryny. Po podaniu adresu e-mail oraz udzieleniu zgody związanej z zasadami prywatności, danych osobowych i marketingu on-line uzyskasz dostęp do wielu wartościowych materiałów, które raz na miesiąc przesyłane są tylko do subskrybentów naszego portalu coachingowego. 


Wśród nich m.in. bezpłatne ebooki, informacje o nowych produktach, ćwiczenia i testy dotyczące zarządzania, przywództwa, inteligencji emocjonalnej, kompetencji miękkich, komunikacji interpersonalnej, rozumienia i wyrażania swoich emocji, zdolności zaspokajania własnych potrzeb i rozpoznawania własnych talentów oraz szeroko pojętego rozwoju w różnych dziedzinach życia - zarówno w życiu zawodowym, jak i prywatnym.



117 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
Post: Blog2_Post
bottom of page